MŁODZI FINANSIŚCI W ODWIEDZINACH U SĄSIADÓW
W środę 26 kwietnia uczniowie klas siódmych pojechali na wycieczkę do Pińczowa. Mogłoby się wydawać, że za blisko, że każdy tam był i wszystko zna… A jednak było sporo zaskoczeń.
Każdy, wjeżdżając do Pińczowa od strony Buska widział wzgórze i uroczą Kaplicę św. Anny. A podczas wycieczki okazało się, że prawie nikt na tym wzgórzu nie był. Podeszliśmy na szczyt łagodną dróżką, było trochę zimno, ale bardzo słonecznie. A widoki – zapierały dech w piersiach. Szczególnie urokliwie wyglądały meandry Nidy i szachownice pól.
Po zejściu z góry udaliśmy się do Pińczowskiego Samorządowego Centrum Kultury. Zwiedziliśmy budynek, a przede wszystkim robiące wrażenie podziemia – „Podziemia Pasji”, gdzie była wystawa fotograficzna, zapis eksploracji opuszczonych miejsc. Potem udaliśmy się na nasłonecznione patio Muzeum Regionalnego, gdzie zainstalowana jest wystawa „Świątki Ponidzia”. To w tym miejscu otrzymaliśmy kilka sadzonek drzewek, które zostaną posadzone na terenie wokół naszej szkoły.
Odwiedziliśmy również pińczowską synagogę. W to miejsce udaliśmy się z panią przewodniczką, która opowiedziała nam o Żydach, którzy przed II wojną i holokaustem stanowili ponad połowę mieszkańców Pińczowa i w dużym stopniu przyczynili się do rozwoju miasteczka.
Kolejnym naszym przystankiem, który był właściwie najważniejszym pretekstem do naszej pińczowskiej wyprawy, był Oddział ING Banku Śląskiego. Tam spotkaliśmy się z panią pracującą w tym oddziale, która przeprowadziła z uczniami krótkie warsztaty, po których młodzi finansiści z siódmych klas wiedzą, jakie produkty sprzedaje bank, jak założyć konto osobiste, czym różni się obsługa konta indywidualnego od obsługi firmy i wiele innych ciekawych rzeczy.
Ostatnim przystankiem były miejscowe lokale gastronomiczne, ponieważ wszyscy bardzo zgłodnieli. Wjechały zapiekanki, frytki, gofry, ciastka, lody – na co tylko każdy miał ochotę.
Okazuje się, że wcale nie trzeba jechać kilkudziesięciu kilometrów, żeby spędzić dzień pełen wrażeń artystycznych, nauki, historii i jeszcze doznań kulinarnych. Cóż, cudze chwalicie…